
Planując budżet weselny, z pewnością zadajecie sobie pytanie: „Czy naprawdę potrzebujemy dwóch fotografów?”. Przecież jeden profesjonalista powinien sobie poradzić, prawda? Oczywiście, że tak. Od lat fotografuję śluby w pojedynkę i efekty są zachwycające. Jednak jest pewna różnica między „dobrym reportażem” a „kompletną, wielowymiarową historią”.
Decyzja o zatrudnieniu drugiego fotografa (tzw. Second Shootera) to nie kwestia podwajania liczby zdjęć, ale podwajania perspektyw. To luksus bycia w dwóch miejscach jednocześnie. W tym artykule wyjaśnię, dlaczego pary, które wybrały ten wariant, uważają to za swoją najlepszą inwestycję i co tak naprawdę zyskujecie, decydując się na duet.
1. Przygotowania: Koniec z pośpiechem i wybieraniem „kto ważniejszy”
To pierwszy logistyczny problem dnia ślubu. Zazwyczaj przygotowujecie się w dwóch różnych miejscach – czasem oddalonych od siebie o kilka, a czasem o kilkadziesiąt kilometrów.
Gdy pracuję sam, muszę podzielić czas. Zaczynam u Pana Młodego, potem pędzę do Panny Młodej. Zawsze wiąże się to z lekkim pośpiechem i koniecznością kompromisów. Z drugim fotografem:
- Jeden z nas jest z Panem Młodym (na luzie, bez pośpiechu, łapiąc toasty ze świadkiem).
- Drugi jest z Panną Młodą (celebrując detale, makijaż, wzruszenie mamy). Obie historie są opowiedziane w 100%, równolegle. Nikt nie jest „dodatkiem” do reportażu – oboje jesteście głównymi bohaterami.
2. Ceremonia: Widzimy to, czego jeden człowiek nie zobaczy
Wyobraź sobie moment przysięgi. Patrzycie sobie w oczy.
- Fotograf A (Główny): Skupia się na Was. Na Waszych twarzach, emocjach, na zakładaniu obrączek. To są ujęcia „must have”.
- Fotograf B (Drugi): W tym samym ułamku sekundy odwraca się w stronę ławek. I robi zdjęcie Twojej Babci ocierającej łzę chusteczką. Albo Twojego Taty, który z dumą patrzy na zięcia.
Jeden fotograf nie może patrzeć w dwie strony naraz. Ryzyko, że odwracając się do gości, przegapię moment zakładania obrączki, jest zbyt duże. Mając wsparcie, mam pewność, że „baza” jest zabezpieczona, a drugi fotograf łowi te bezcenne reakcje otoczenia, które tak bardzo wzruszają Was po latach.
3. First Look i Wejście do Kościoła – magia dwóch perspektyw
To momenty, które trwają sekundy. Podczas wejścia do kościoła jeden fotograf idzie przodem (robiąc zdjęcia Wam idącym do ołtarza), a drugi stoi z tyłu lub na chórze, pokazując długi tren sukni i majestat wnętrza. Macie w albumie to samo wydarzenie pokazane w planie bliskim (emocje na twarzy) i szerokim (epicki widok całej świątyni). To tworzy kinowy klimat reportażu.
4. Cocktail Hour: Kiedy Wy macie sesję, goście nie są sami
Zazwyczaj w trakcie wesela porywam Was na krótką sesję plenerową o zachodzie słońca lub robimy zdjęcia grupowe. Co wtedy dzieje się z reportażem? Zazwyczaj powstaje w nim luka. Jeśli jest nas dwoje – ja pracuję z Wami, a drugi fotograf zostaje na sali. Fotografuje:
- Gości rozmawiających przy drinkach (tzw. candid moments).
- Detale dekoracji, zanim na stołach pojawi się bałagan.
- Zabawy dzieci w ogrodzie.
Dzięki temu w albumie nie ma „dziur” czasowych. Historia płynie nieprzerwanie.
5. Bezpieczeństwo i asekuracja
O tym rzadko się mówi, ale to kluczowy aspekt techniczny. Sprzęt to tylko elektronika, a fotograf to tylko człowiek. Choć zawsze mam przy sobie zapasowe aparaty, to w sytuacjach losowych (np. ktoś potrąci mnie podczas pierwszego tańca, wejdzie mi w kadr z telefonem) – drugi fotograf jest moją „polisą ubezpieczeniową”. Stoi pod innym kątem. Jeśli mi ktoś zasłoni widok w kluczowym momencie, on ma czysty kadr. To daje nam (i Wam!) ogromny komfort psychiczny.

6. Kreatywność vs. Obowiązek
Podczas reportażu na jednym fotografie spoczywa odpowiedzialność zrobienia zdjęć „poprawnych i ważnych”. Muszę mieć pewność, że mam ostry kadr z tortem, z podziękowaniami, z pierwszego tańca. Drugi fotograf ma wolną rękę artystyczną. Może:
- Szukać nieoczywistych odbić w lustrach.
- Wyjść na balkon lub drabinę po nietypową perspektywę.
- Bawić się pryzmatami i długim czasem naświetlania.
Często to właśnie te „artystyczne eksperymenty” drugiego fotografa stają się Waszymi ulubionymi zdjęciami w albumie, bo są inne, nieoczywiste, malarskie.


Czy to się opłaca?
Decyzja o dopłacie do pakietu z drugim fotografem to decyzja o jakości i kompletności wspomnień. Jeśli organizujecie duże wesele (powyżej 100-120 osób), dużo dzieje się w różnych miejscach sali, albo po prostu zależy Wam na tym, by reportaż był gęsty od emocji i wieloplanowy – to nie jest zbędny wydatek.
To gwarancja, że po ślubie, oglądając zdjęcia, powiecie: „Wow, nawet nie wiedzieliśmy, że wujek Marek tak świetnie bawił się w drugim końcu sali, kiedy my kroiliśmy tort!”.
Zastanawiasz się, czy Twój ślub wymaga obecności dwóch fotografów? Napisz do mnie – opowiedz o swoich planach (liczba gości, logistyka przygotowań), a doradzę Ci szczerze, czy w Waszym przypadku pakiet rozszerzony zrobi różnicę.




Planując budżet weselny, z pewnością zadajecie sobie pytanie: „Czy naprawdę potrzebujemy dwóch fotografów?”. Przecież jeden profesjonalista powinien sobie poradzić, prawda? Oczywiście, że tak. Od lat fotografuję śluby w pojedynkę i efekty są zachwycające. Jednak jest pewna różnica między „dobrym reportażem” a „kompletną, wielowymiarową historią”.
Decyzja o zatrudnieniu drugiego fotografa (tzw. Second Shootera) to nie kwestia podwajania liczby zdjęć, ale podwajania perspektyw. To luksus bycia w dwóch miejscach jednocześnie. W tym artykule wyjaśnię, dlaczego pary, które wybrały ten wariant, uważają to za swoją najlepszą inwestycję i co tak naprawdę zyskujecie, decydując się na duet.
1. Przygotowania: Koniec z pośpiechem i wybieraniem „kto ważniejszy”
To pierwszy logistyczny problem dnia ślubu. Zazwyczaj przygotowujecie się w dwóch różnych miejscach – czasem oddalonych od siebie o kilka, a czasem o kilkadziesiąt kilometrów.
Gdy pracuję sam, muszę podzielić czas. Zaczynam u Pana Młodego, potem pędzę do Panny Młodej. Zawsze wiąże się to z lekkim pośpiechem i koniecznością kompromisów. Z drugim fotografem:
- Jeden z nas jest z Panem Młodym (na luzie, bez pośpiechu, łapiąc toasty ze świadkiem).
- Drugi jest z Panną Młodą (celebrując detale, makijaż, wzruszenie mamy). Obie historie są opowiedziane w 100%, równolegle. Nikt nie jest „dodatkiem” do reportażu – oboje jesteście głównymi bohaterami.
2. Ceremonia: Widzimy to, czego jeden człowiek nie zobaczy
Wyobraź sobie moment przysięgi. Patrzycie sobie w oczy.
- Fotograf A (Główny): Skupia się na Was. Na Waszych twarzach, emocjach, na zakładaniu obrączek. To są ujęcia „must have”.
- Fotograf B (Drugi): W tym samym ułamku sekundy odwraca się w stronę ławek. I robi zdjęcie Twojej Babci ocierającej łzę chusteczką. Albo Twojego Taty, który z dumą patrzy na zięcia.
Jeden fotograf nie może patrzeć w dwie strony naraz. Ryzyko, że odwracając się do gości, przegapię moment zakładania obrączki, jest zbyt duże. Mając wsparcie, mam pewność, że „baza” jest zabezpieczona, a drugi fotograf łowi te bezcenne reakcje otoczenia, które tak bardzo wzruszają Was po latach.
3. First Look i Wejście do Kościoła – magia dwóch perspektyw
To momenty, które trwają sekundy. Podczas wejścia do kościoła jeden fotograf idzie przodem (robiąc zdjęcia Wam idącym do ołtarza), a drugi stoi z tyłu lub na chórze, pokazując długi tren sukni i majestat wnętrza. Macie w albumie to samo wydarzenie pokazane w planie bliskim (emocje na twarzy) i szerokim (epicki widok całej świątyni). To tworzy kinowy klimat reportażu.
4. Cocktail Hour: Kiedy Wy macie sesję, goście nie są sami
Zazwyczaj w trakcie wesela porywam Was na krótką sesję plenerową o zachodzie słońca lub robimy zdjęcia grupowe. Co wtedy dzieje się z reportażem? Zazwyczaj powstaje w nim luka. Jeśli jest nas dwoje – ja pracuję z Wami, a drugi fotograf zostaje na sali. Fotografuje:
- Gości rozmawiających przy drinkach (tzw. candid moments).
- Detale dekoracji, zanim na stołach pojawi się bałagan.
- Zabawy dzieci w ogrodzie.
Dzięki temu w albumie nie ma „dziur” czasowych. Historia płynie nieprzerwanie.
5. Bezpieczeństwo i asekuracja
O tym rzadko się mówi, ale to kluczowy aspekt techniczny. Sprzęt to tylko elektronika, a fotograf to tylko człowiek. Choć zawsze mam przy sobie zapasowe aparaty, to w sytuacjach losowych (np. ktoś potrąci mnie podczas pierwszego tańca, wejdzie mi w kadr z telefonem) – drugi fotograf jest moją „polisą ubezpieczeniową”. Stoi pod innym kątem. Jeśli mi ktoś zasłoni widok w kluczowym momencie, on ma czysty kadr. To daje nam (i Wam!) ogromny komfort psychiczny.

6. Kreatywność vs. Obowiązek
Podczas reportażu na jednym fotografie spoczywa odpowiedzialność zrobienia zdjęć „poprawnych i ważnych”. Muszę mieć pewność, że mam ostry kadr z tortem, z podziękowaniami, z pierwszego tańca. Drugi fotograf ma wolną rękę artystyczną. Może:
- Szukać nieoczywistych odbić w lustrach.
- Wyjść na balkon lub drabinę po nietypową perspektywę.
- Bawić się pryzmatami i długim czasem naświetlania.
Często to właśnie te „artystyczne eksperymenty” drugiego fotografa stają się Waszymi ulubionymi zdjęciami w albumie, bo są inne, nieoczywiste, malarskie.


Czy to się opłaca?
Decyzja o dopłacie do pakietu z drugim fotografem to decyzja o jakości i kompletności wspomnień. Jeśli organizujecie duże wesele (powyżej 100-120 osób), dużo dzieje się w różnych miejscach sali, albo po prostu zależy Wam na tym, by reportaż był gęsty od emocji i wieloplanowy – to nie jest zbędny wydatek.
To gwarancja, że po ślubie, oglądając zdjęcia, powiecie: „Wow, nawet nie wiedzieliśmy, że wujek Marek tak świetnie bawił się w drugim końcu sali, kiedy my kroiliśmy tort!”.
Zastanawiasz się, czy Twój ślub wymaga obecności dwóch fotografów? Napisz do mnie – opowiedz o swoich planach (liczba gości, logistyka przygotowań), a doradzę Ci szczerze, czy w Waszym przypadku pakiet rozszerzony zrobi różnicę.


